Ta rozmowa wydarzyła się zupełnie przypadkiem.
Z przedsiębiorczynią, która zrezygnowanym głosem powiedziała:
„Szukam pracownika od miesięcy. I dalej nic. Albo przychodzą osoby, które nie pasują, albo takie, które po tygodniu znikają bez słowa.”
I wiesz co? Nie zdziwiło mnie to ani trochę.
Bo ten problem widzę coraz częściej. Zwłaszcza w małych firmach, w których właściciel — pełen pasji, pomysłów i odpowiedzialności — próbuje znaleźć kogoś, kto pomoże mu nieść ten cały ciężar codzienności.
A przecież prowadzenie biznesu to nie sprint, tylko maraton z przeszkodami.
Opłaty, księgowość, prawnicy, klienci, reklamy, konkurencja, setki decyzji każdego dnia.
I w tym wszystkim – chcesz tylko jednego: żeby ktoś w końcu naprawdę Cię wsparł.
Ale zanim pojawi się „ten właściwy”, warto się zatrzymać.
Bo może nie chodzi o to, że „na rynku nie ma ludzi do pracy”.
Może chodzi o to, że szukasz ich w sposób, który nie daje Ci szans na znalezienie właściwej osoby.
Często zaczyna się od niejasnych oczekiwań.
Piszesz ogłoszenie, bo potrzebujesz pomocy. Ale nie doprecyzowujesz — jakiej dokładnie?
Jak ma wyglądać dzień tej osoby? Co jest naprawdę ważne — wiedza, czy postawa?
Czy szukasz kogoś, kto od razu „ogarnie”, czy kogoś, kogo możesz nauczyć?
To pierwszy moment, w którym warto się zatrzymać i pomyśleć:
👉 Czego ja tak naprawdę potrzebuję?
Bo dopóki nie potrafisz tego nazwać, trudno oczekiwać, że kandydat to zgadnie.
Potem przychodzi etap ogłoszenia.
Tu też często pojawia się chaos.
Ogłoszenia pełne frazesów, ogólników i oczekiwań z kosmosu.
„Młoda, dynamiczna osoba z doświadczeniem, komunikatywna, dyspozycyjna, odporna na stres” — czyli właściwie każdy i nikt.
A przecież ogłoszenie to nie test z kreatywności, tylko zaproszenie do rozmowy.
Napisz po prostu, jak wygląda praca, jakie są obowiązki, jakie minimum trzeba umieć.
Dodaj, czego oferujesz i co jest dla Ciebie ważne w człowieku, z którym chcesz pracować.
Nie musisz płacić za drogie portale.
Czasem lepiej wrzucić ogłoszenie na grupy branżowe, lokalne fora, uczelniane biura karier.
A jeśli szukasz kogoś młodego — zapukaj do szkoły zawodowej, uczelni, fundacji.
Czasem najlepszy pracownik nie szuka pracy na Pracuj.pl — tylko szuka sensu.
I wreszcie: rozmowa.
Tu dzieje się najwięcej.
Bo to moment, w którym obie strony próbują zrozumieć, czy chcą razem pracować. Nie tylko czy ktoś pasuje do firmy, ale też czy firma pasuje do niego.
Zamiast więc zaczynać od: „Proszę się przedstawić”, spróbuj inaczej:
„Co dla Pani/Pana znaczy dobra współpraca?”
„Co sprawia, że chce się Panu/Pani przychodzić do pracy?”
„Co by sprawiło, że zostałby Pan/Pani tu na dłużej?”
Takie pytania potrafią otworzyć rozmowę. Pomagają zrozumieć nie tylko kompetencje, ale też człowieka.
I pamiętaj — rozmowa to nie przesłuchanie. To wymiana: oczekiwań, wizji, potrzeb. Bo lepiej stracić godzinę na szczerej rozmowie, niż miesiące na naprawianiu złej decyzji.
A gdy już znajdziesz tego kogoś…
Nie zostawiaj go samego. Przygotuj proste wdrożenie. Pokaż, jak wygląda praca, jakie są priorytety, kim są klienci. Rozmawiaj. Daj informację zwrotną. Słuchaj.
Bo pracownik, który wie, czego się od niego oczekuje i czuje, że ma wsparcie —
to nie koszt. To inwestycja, która procentuje dłużej niż jakikolwiek marketing.
I tu wracamy do początku.
„Szukam pracownika od miesięcy i dalej nic.”
Może właśnie dlatego, że rekrutacja to nie tylko proces.
To relacja.
Nie chodzi o to, żeby znaleźć „idealnego kandydata”.
Chodzi o to, żeby znaleźć człowieka, z którym zbudujesz coś trwałego.
Nie zawsze najlepszego w Excelu.
Czasem po prostu — najbardziej odpowiedniego dla Ciebie i Twojej firmy.
💭 Jeśli więc dziś planujesz napisać nowe ogłoszenie, zatrzymaj się na chwilę.
Zastanów się, nie kogo chcesz zatrudnić — ale z kim chcesz pracować.
Bo w biznesie, tak jak w życiu, wszystko zaczyna się od relacji.
